piątek, 25 marca 2016

Bądźcie czujni

Dzisiaj krótko… Wczoraj odwiedziłem, zupełnie przy okazji sklep Empik, a z tą sieciówką miałem już kilka przygód. O jednej sprzed kilkunastu lat niedawno wspominałem… kilka z nich było mniej istotne, natomiast przedostatnią moją wizytę, wspominam z niesmakiem.

To był rok, w którym ukazały się nowe krążki naszych rodzimych kapel: Vader „Tibi et Igni” i Behemoth „The Satanist”. (w odwrotnej kolejności). Co prawda zaszedłem tam z zamiarem zakupienia Arch Enemy „War Eternal”, ale po długiej wędrówce i poszukiwaniach na własną rękę, zmuszony byłem się poddać i poprosić o pomoc sprzedawców… a to okazało się trudniejsze niż poszukiwania, najpierw musiałem przeliterować nazwę zespołu i tytuł albumu. Pani skrupulatnie przeszukała wirtualnie zawartość sklepu i powiedziała, że nie ma. No cóż… pomyślałem, skoro nie ma, to zadowolę się tym co może być i zapytałem o Behemotha. Pani z nieufnością spojrzała na mnie, później wpisała kilka liter i powiedziała, że jest następnie zaproponowała, żebym sam sobie poszukał. Zszedłem jedną kondygnację niżej… zacząłem poszukiwania… szukałem i znalazłem (dość szybko). Zadowolony, w euforii pomyślałem sobie, że należy mi się nagroda i wtedy przypomniałem sobie, że Vader też wydał płytę… więc dawaj szukać od nowa… szukałem, szukałem, szukałem i nic. Gorąco mi się i duszno zrobiło w tym sklepie, zacząłem się pocić, a gdy spojrzałem na zegarek stwierdziłem, że tak sobie szukam już jakieś 20 - 30 minut. Po raz drugi skapitulowałem, poszedłem z powrotem do Pani, żeby sprawdziła w komputerze, czy w ogóle jest. Pani szybko zrealizowała moją prośbę i odpowiedziała:  „jest proszę szukać”. Tak też uczyniłem. Dodam, że w naszym lokalnym Empiku muzyka podzielona jest na zaledwie kilka kategorii m.in.: polska, zagraniczna, filmowa, nowości, składanki i chyba tyle (noo może coś tam pominąłem, ale to najwyżej dwie lub trzy kategorie). Ja oczywiście wertowałem muzykę polską i nowości. Szukam, szukam i nie ma. Biegnę ponownie do Pani i mówię… że chyba jakaś pomyłka, bo przeszukałem wszystko i nie ma. Pani wylogowała się z kasy i wyruszyła na poszukiwania… dosłownie moimi śladami rozpoczęła wędrówkę po półkach. Poszukiwania wspierała kilkakrotnie zerkając do komputera, ale się nie poddawała. Ja troszeczkę z dystansem przyglądałem się jej zaangażowaniu w misję. Czas mijał, pot mnie oblewał (jakoś dziwnie gorąco tam mają). Jeszcze chwila, a chyba krew by mnie zalała… zauważyłem, że Pani również miała chęć się poddać, już nawet powiedziała, że faktycznie chyba jakaś pomyłka, ale do głowy wpadł jej szalony pomysł: podeszła do półki z muzyką zagraniczną… i… ta dam: JEST!!! Vader! znalazł się. Dumna z siebie Pani podała mi płytę… zwalając winę na klientów, zaprosiła mnie do kasy.  Zapłaciłem i powiedziałem sobie w duchu, że już tam nie wrócę. Ale jak się okazuje nie dotrzymałem słowa. Wczorajsza moja wizyta miała nieco inny i nieoczekiwany finał. Tak jak wspomniałem na początku. Do Empiku wszedłem przypadkowo. Zacząłem się rozglądać i trafiłem na niemalże całą dyskografię Iron Maiden. Przypomniałem sobie, że nie mam jeszcze „The Book of Souls”. Wziąłem z półki i udałem się do kasy. Tam Pani pop przepytaniu mnie o kartę i jakieś punkty… mówi do mnie:
– dobrej muzyki Pan słucha.
Taki chwyt handlowy – pomyślałem i odpowiedziałem:
– też tak myślę…
Pani zerknęła na mnie z delikatnym grymasem, nabiła zakup na kasę, podała kartę na punkty i zapytała, czy może oderwać cenę, żeby przy wyjściu bramka się nie darła. Odpowiedziałem
– Oczywiście.
Wtedy pani dodała
– Lepiej słuchać Dickinsona niż bramki i mieć nieprzyjemności ;). Uśmiechnąłem się, podziękowałem i udałem się do wyjścia.  
Wychodząc, mijając bramkę trochę głupio mi się zrobiło, że tak z góry ją potraktowałem. Bo poczułem, że Ona naprawdę lubi Maidenów i wiedziała o czym mówi. Troszeczkę zawstydzony wyszedłem z Empiku. Po wyjściu miałem chęć zawrócić i zaproponować Jej lekturę mojego bloga, ale się zawahałem…
Analizując tą sytuację na zimno stwierdziłem, że przez ostanie lata zaszufladkowałem pracowników Empiku do grona „lodziarzy”, a jak się okazuje są tam też „klimaciarze”. Na przyszłość, na pewno będę ostrożniejszy i bardziej czujny, bo przez stereotypowe myślenie można skrzywdzić odpowiednich ludzi na odpowiednim miejscu. A to nie tylko tyczy się sklepów, także: bądźcie czujni!
No tak, miało być krótko, a wyszło jak zwykle…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz