środa, 30 listopada 2016

Metallica - gorzko-słodka refleksja o „Hardwired… To Self-Destruct”

Nie jest to odkryciem, że w chwili obecnej, to nawet gdyby panowie z Metallicy nagrali swoje piosenki spod prysznica przy akompaniamencie dźwięku mycia zębów to i taki album by się sprzedał zdobywając platynę itp. Starałem się nie czytać recenzji przed napisaniem swojego tekstu, ale jednej fragment gdzieś mnie dopadł. Przeczytałem tam, że „sukces komercyjny album osiągnął zanim powstał” – i to jest smutna prawda. Trochę mi szkoda, że mój ukochany (niegdyś) zespół tak jest odbierany… ale i po raz kolejny zaoferował mi mało satysfakcjonujące wydawnictwo. Przeczuwać zacząłem to w momencie gdy ukazał się utwór „Hardwired”. Nieco odzyskałem  wiarę, gdy ukazał się „Moth Into Flame” – pomyślałem, że może jednak coś z tego będzie… nawet gdy ukazał się „Atlas, Rise!” przymrużyłem nieco oko stwierdzając, że nie jest aż tak źle.

wtorek, 29 listopada 2016

Vader "The Empire"

Inni piszą długo, dużo rozkładając na atomy poszczególne utwory… ja postaram się być konkretny jak najnowsza płyta Vadera.

czwartek, 17 listopada 2016

Posłuchaj Metallica "Hardwired… To Self-Destruct"


Premiera "Hardwired… To Self-Destruct" już jutro (18.11.2016 r.), dzisiaj mam dla Was jedynie playlistę You Tube (w kolejności albumowej) i tracklistę (Deluxe Edition). Na refleksje przyjdzie jeszcze czas... w chwili obecnej odczucia mam mieszane, ale jak już nie raz pisałem "muzyka potrzebuje czasu", więc proszę o cierpliwość... bądźcie czujni ;)

piątek, 11 listopada 2016

CLIMATE

   Zawsze ceniłem zespoły, które pochodzą z mojego terenu. Wierzyłem w te zespoły i trzymałem za nie kciuki. Świat muzyczny jest brutalny, więc nie wszystkie kapele przetrwały i nie wszystkie mogą pochwalić się wydanym materiałem. Najbardziej jednak podziwiam te zespoły, które mimo zmian personalnych i przerw w aktywności powracały na scenę i niejednokrotnie zaskakiwały. W „naszych” czasach ciężko jest utrzymać pierwotny skład, chyba, że zespół od razu wskoczy na szczyty notowań i zacznie zarabiać na graniu. Jako fan muzyki metalowej szanuję wiele zespołów z tzw. „czołówki”, ale bardziej od nich cenię kapele, których twórczość jest wynikiem pasji, zespoły, które tworzą w większej mierze dla siebie, a nie dla pieniędzy czy popularności. Jednym z takich zespołów jest CLMATE. Death metalowa formacja z Chełma, która zadebiutowała w 1994 r. i jak się okazało byłem na ich pierwszym koncercie.