21 wiek daje nam szereg możliwości słuchania muzyki. O
Facebookowym słuchaniu już pisałem… Dzisiaj chcę się skupić na nośnikach i
idącej za nimi jakości dźwięku.
Otóż lat temu 20… może nawet trzydzieści niepodzielnie
królowały kasety magnetofonowe, które były ogólnodostępne i można było je nabyć
w wielu miejscach… targi, odpusty, sklepy, kioski i oczywiście sklepy muzyczne.
Jako nośniki sprawdzały się nieźle, stosunkowo małe i w miarę trwałe, chyba, że
magnetofon wciągał lub rwał taśmy, ale i na to były sposoby… wszyscy wówczas
wiedzieli, że „lakier do paznokci” lepiej sprawdzał się jako spoiwo do taśmy.
Każdy z nas miał buteleczkę lakieru „w razie W”.
W końcówce lat dziewięćdziesiątych płyty CD zaczęły wygryzać
kasety do tego stopnia, że zespoły niemalże całkowicie przestały wydawać muzykę
na tym nośniku. Dzisiaj nowe kasety wydaje jeszcze zespół Vader i może jeszcze
kilka kapel, które mi umknęły. Płyty CD od samego początku do chwili obecnej
zawsze były droższe od kaset. Początkowo były traktowane jako coś elitarnego,
dopiero po 2000 roku przeszły do użytku codziennego (przynajmniej w moim
otoczeniu). Jako nośnik… hmm może troszeczkę trwalszy od kasety, ale każdy z
nas nadopiekuńczo o nie dbał … niechętnie pożyczał, chuchał, dmuchał aby nie
zarysować.
Końcówka ery kaset i szerszy dostęp do płyt doprowadziły też
do walki z piractwem… oczywiście każdy z nas zawsze chciał mieć oryginały, ale
niejednokrotnie daliśmy się oszukać (szczególnie w sprzedaży wysyłkowej). To
wtedy pojawiły się hologramy, certyfikaty i inne zabezpieczenia. Na początku
nikt nie zwracał jaka firma stoi za wydawnictwem… było ich sporo i nikt z nas
nie zastanawiał się, które są oryginalne… liczyło się, żeby mieć daną pozycję.
Kolejnym etapem w muzyce (chyba nadal najbardziej popularny) zapis cyfrowy,
jednocześnie format mp3 (oczywiście jako nowinka techniczna mp3 pojawiła się w
1991). Ja z mp3 zaprzyjaźniłem się dopiero po 2000 roku… nie pamiętam dokładnie
2002 może 2003. Początkowo wydawało mi się, że to takie super… wgrywa (dzisiaj
mówi się „wrzuca”) się na komputer i jest… po czasie przekonałem się, że mp3
odbiera emocje związane z muzyką i jej słuchaniem, o pozyskanie dyskografii
danego zespołu nie było trudno… wystarczyło pogadać z kolegami, którzy w sposób
magiczny przeszukiwali internet i szybko znajdowali wskazane pozycje.
Oczywiście za tym przeszukiwaniem szło piractwo, które swoim zasięgiem i
wielkością kilkakrotnie przebiło piractwo istniejące za czasów kaset czy płyt.
Śmiem twierdzić, że tak jest nadal…
Jakość dźwięku:
Nie zaczepiam płyt winylowych, bo ich nigdy nie miałem…
kilkakrotnie się przymierzałem, ale z obawy, że popadnę w nałóg kupowania cały
czas się powstrzymuję.
Kasety:
Z tymi było różnie, ale w końcówce ich świetności, te
oryginalne na dobrym sprzęcie brzmiały niemalże jak CD. Mam kilkadziesiąt
takich, i w dalszym ciągu działają… Przekonałem się bo niedawno dokupiłem sobie
decka i często wracam do kaset.
CD:
Chyba najczystszy dźwięk. W końcu to zapis cyfrowy… dobry
odtwarzacz i system nagłaśniający dostarcza mnóstwo niezapomnianych wrażeń
muzycznych.
Mp3:
Dźwięk w miarę dobry jest przy 320 kbps. Ale całkowicie
odebrany klimat słuchania… bo z czasem gromadzi się tego mnóstwo, zatraca się
kojarzenie utworów z albumami, a jak zauważyłem wśród znajomych… muzyka
straciła kompletnie na wartości, nie ma słuchania albumami, są tylko pojedyncze
utwory (przeboje). Ja empetrójek słucham jedynie w samochodzie, bo mam radio z
czytnikiem kart SD. Ta opcja jest bardzo wygodna, bo nie narażam płyt i kaset
na zniszczenie. 4 GB pomieści naprawdę spory zestaw muzyki do auta (przy
jakości 320 kbps). Oczywiście z kopii mp3 możemy korzystać jedynie gdy mamy
oryginalną płytę czy np. kasetę oraz w sytuacji, kiedy zakupimy ją w serwisie
lub pobierzemy od autora, który udostępni za darmo. (więcej szczegółów na ten
temat można doczytać na różnych forach itp.). Wiem oczywiście, że oprócz mp3,
formatów dużo, ale tutaj podchodzę do tematu bardziej hasłowo…
You Tube:
Świetne rozwiązanie, żeby zapoznać się z nowością, przed
podjęciem decyzji o zakupie nośnika fizycznego. Jakość niezła, ale to w dalszym
ciągu słuchanie z komputera, który odbiera klimat słuchania muzyki.
Podsumowując…
Był czas, że niemalże całkowicie wyrzekłem się kaset, które
niedawno przeprosiłem i coraz częściej po nie sięgam. Naprawdę brzmią świetnie
i przywołują wspomnienia. Zakup decka był chyba jednym z najlepszych pomysłów w
ostatnim czasie… Aktualnie szukając muzyki biorę pod uwagę też i ten nośnik.
Niedawno udało mi się wygrać aukcję z kasetami m.in. KATa, Vadera (sporo z
autografami) w zestawie pojawiło się też kilka innych pozycji. Łącznie 21 sztuk
w szybkim przeliczeniu 7,70 zł za sztukę… Fakt, niektóre z nich już miałem, ale
to co… Płyty oczywiście też chętnie kupuję, ale przestałem już myśleć o tym,
żeby kupować sobie płyty w miejsce kaset. Łączę zbiory muzyczne… mp3 jedynie jako
kopia do samochodu noo i trochę w komputerze i smartfonie… na wyjazdy. Tutaj
szczególnie polecam zakup głośnika bluetooth, bo słuchanie muzyki z samego
smartfonu czy laptopa na głos to porażka… szkoda nerwów. Ewentualnie słuchawki,
ale ja jakoś za tym nie przepadam.
Trochę z innej beczki ;)
Na zakończenie krótka historia zakupu decka… otóż na pewnym
portalu aukcyjnym pojawił się deck do licytacji w cenie wywoławczej 75 zł.
(celowo pomijam markę i model… istotne jest to, że ów odtwarzacz posuje mi do
mojego zestawu nagłośnieniowego). Aukcja trwała około 10 dni. Sprzedający
oczywiście zapewniał, że sprzęt jest sprawny, a na potwierdzenie udzielał 31
dniowej gwarancji rozruchowej. Pilnowałem aukcji do ostatniej chwili i udało
się wygrać. Kupiłem go za 76 zł + koszty przesyłki 25 zł łącznie 101 zł.
Przesyłka przyszła niezwykle szybko, ale po otwarciu paczki i podłączeniu
sprzętu do prądu okazało się, że deck się nie włącza. Jakoś mnie to nie
wyprowadziło z równowagi i nie spanikowałem … pomyślałem, że w transporcie mógł
np. wypaść bezpiecznik (w końcu to sprzęt z 1996 r.). Zadzwoniłem do znajomego
z prośbą czy zerknie. Zgodził się. Dostarczyłem mu sprzęt i jeszcze tego samego
wieczoru dostałem SMS „Sprzęt działa”. W rozmowie z kumplem okazało się, że
wyjęty był przewód zasilający od transformatora. Kolega twierdzi, że nie jest
to możliwe jest by ów kabelek odpiął się sam…
Zostały przypuszczenia, że sprzęt poszedł za małe pieniądze
a wypięty przewód dawał możliwość zwrotu sprzętu i pieniędzy, żeby przykład
później wystawić na sprzedaż jeszcze raz… no bo kto daje 31 dni gwarancji
na niesprawdzony sprzęt… ale to są tylko
przypuszczenia… Nie mniej jednak zakup uważam za udany, bo dzięki niemu na nowo
mogę się cieszyć muzyką, która dotychczas zalegała w pudełkach…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz