Przez ostatnie kilka, a nawet kilkanaście lat poszukiwałem
jednego utworu. Kiedyś… kiedyś od kumpla nagrałem sobie kasetę z jednej jego
składanek, które kupił razem z magazynem „Morbid Noizz”. Kaseta… jak to kaseta…
przez długi czas grana namiętnie i słuchana niemalże non stop, pewnego dnia
opuściła kieszeń magnetofonu, nie znajdując swojego pudełka z zapisanymi
tytułami.
Wiedziałem jedynie, że słuchałem jej na przełomie 1998/1999 roku. Po
2000 roku zacząłem nieco inne życie… pojawiła się żona, praca, przeprowadzki,
inna praca, kolejna przeprowadzka, a kasety… hmm… jeździły tak za mną w
pudełku, a ja miałem coraz mniej czasu dla nich. Później awaria magnetofonów. Kasety
poszły w odstawkę. Leżały tak sobie ładnych kilkanaście latek, przerzucane z
miejsca na miejsce… Nie mniej jednak przez ten cały czas, z tylu głowy
słyszałem jeden utwór, który mnie prześladował. Wiedziałem z jakiego okresu
pochodzi, wiedziałem skąd go miałem, ale nie wiedziałem jak nazywa się zespół i
jaki jest jego tytuł. Od czasu do czasu googlowałem sobie temat, próbując
wyłapywać refren, ale bezskutecznie. Na forach również nikt mi nie pomógł.
Dzięki tym poszukiwaniom odkryłem wiele ciekawych zespołów, ale chęć
posłuchania jeszcze raz tego utworu z którym kojarzą mi się pewnie fakty z
życia ciągle narastała. Generalnie szlag mnie trafiał. Kilkukrotnie zabierałem
się za post na blogu, ale też nie wiedziałem jak opisać ten utwór.
Dopiero niedawno zdobyłem się na odwagę, żeby kupić sobie
magnetofon, a w zasadzie decka do mojego zestawu kina domowego. Szczęśliwie,
niemalże w tydzień od zamiaru sprzęt stał już u mnie w domu (dość zabawny
przypadek zakupu, który opiszę innym razem). Początkowo próbowałem sprzęt dość
ostrożnie słuchając jedynie oryginalnych kaset. Niedawno bo w ostatnią sobotę
13 sierpnia postanowiłem zrobić porządek w taśmach nagrywanych. Przesłuchiwałem
tak kasetę po kasecie… przewijając i próbując je jakoś uporządkować. Cały czas
miałem nadzieję, że trafię na utwór, który z tego co pamiętam był na stronie „B”.
Utwór, który często wracał do mojej głowy. W wyobraźni słyszałem, ale nie
potrafiłem ani go odtworzyć, ani opisać. Sortowanie kaset po kilku godzinach
staje się monotonne, a momentami wręcz nudne, zwłaszcza, że o pochodzeniu
niektórych nie miałem zielonego pojęcia. Niemalże na koniec zostały kasety,
które były brzydkie i słabo opisane, wziąłem jedną z opisem „gotyk” umiejscowionym
na stronie „B”. Taśma włączyła się w przerwie pomiędzy utworami. Cichy szum
rozpoczął utwór, który jakby znałem. Szybko skojarzyłem, że ten był następnym
po tym, którego szukam, cofnąłem kasetę do początku i po chwili w moich
głośnikach rozbrzmiała muzyka, z którą już niemalże się pożegnałem, bo
obawiałem się, że mogę już więcej jej w życiu nie usłyszeć (uwierzcie mi…
kiepskie uczucie). Ciarki obleciały moje ciało. Siadłem. Wstałem i pobiegłem do
syna z radosną nowiną, że znalazłem utwór, którego szukałem około 16 lat. Syn (12
letni) odpowiedział: „o super…”
Następnie uruchomiłem, aplikację w smartfonie, która
rozpoznaje tytuły i wykonawców… ta mi napisała, że utwór pochodzi z 2010 roku.
Początkowo nie uwierzyłem jej, ale po kilku minutach na internecie okazało się,
że wszystko się zgadza, a zidentyfikowany utwór pochodzi ze składanki wydanej w
tym właśnie roku. Szybko wrzuciłem hasło na znany nam wszystkim portal aukcyjny
i okazało się, że jest jeden, jedyny egzemplarz płyty wydanej w 1997 roku za
jedyne 8 zł. Sprzedający oblepiony był negatywnymi komentarzami, ale to mi nie
przeszkadzało w naciśnięciu „Kup teraz”. Pomimo obaw, płyta do mnie dotarła
szybko i w bardzo dobrym stanie; CD
idealne, pudełko uległo delikatnemu uszkodzeniu w transporcie, ale to nie jest
istotne (na zdjęciu już wymienione na nowsze). Wszedłem w posiadanie pierwszej
płyty (LP) zespołu Gods Tower o tytule „The Turns” zawierającej utwór „Rising
Arrows”, którego szukałem bardzo długo, a wcześniej słuchałem bardzo krótko, może
kilka miesięcy. Utworu, który przypomina mi nieżyjącego ojca, rodzinny dom i
kilka innych sytuacji.
Przypuszczam, że dla teraźniejszych słuchaczy znaczenie tego
utworu może być znikome, ale dla mnie to jest sukces i powód do niesamowitej
radości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz