Są zespoły, które zrobią wszystko dla popularności, sławy, telewizji,
radia itp. a także są zespoły, które tworząc swój materiał w ogóle się nie
zastanawiają, czy ich twórczość będzie prezentowana w telewizji i radiu. Zazwyczaj
te drugie są mniej rozpoznawalne, ale mają więcej do zaoferowania. Takim
zespołem jest „Srogo”. Gdy pierwszy Ich usłyszałem to odzyskałem wiarę w polską
muzykę alternatywną. Owszem może nie są pionierami w sensie gatunku, ale mają
swój niepowtarzalny klimat, świetnie skonstruowaną brzmieniowo muzykę, którą się
przeżywa a nie słucha. Progresywne brzmienie świetnie wypełniają poetyckie teksty.
Mało jest tzw. „młodych zespołów”, które mają coś do powiedzenia. Teksty, głos
wokalisty i świetnie dobrane instrumentarium powoduje, że gdy słucham Ich
muzyki mam ciary na plecach.
Muzyka Srogo oparta jest o ciężkie, brudne brzmienie gitar,
core'ową sekcję i melodyjny, choć agresywny wokal przeplatany brzmieniem
skrzypiec, charakterystyczne polskie i pełne niedomówień… przenośni teksty
powodują, że Ich twórczość jest wyjątkowa.
Srogo pochodzi z Tychów i Katowic. Sami o sobie piszą tak:
14 lipca wystąpiliśmy na tegorocznym PRZYSTANKU
WOODSTOCK, na scenie VIVA KULTURA, wypełniając ludźmi cały namiot o godzinie
18.00! Spotkaliśmy się z naprawdę pozytywnym odbiorem nie tylko publiki ale i
organizatorów.
Byliśmy finalistami LIFE on Stage - konkursu
mającego na celu występ przed zespołem QUEEN na LIFE Festiwal (przegraliśmy
dopiero w finale imprezy, choć roznieśliśmy podobno krakowski Klub Forty
Kleparz w pył, cytując recenzję pokonkursową). Warto podkreślić że 1 etap
internetowego miesięcznego głosowania na stronie ONET.PL został przez
nas wygrany.
Jako jedyny zespół amatorski zostaliśmy zaproszeni przez
jury pod przewodnictwem Grzegorza Kruczyńskiego do udziału w Świebodzice Rock
Fest, występując przed Kruk, Lipali, Organkiem, Lao Che i Kultem.
Zagraliśmy również jako finalista na głównej scenie SLOT
ART Festiwalu.
Oprócz tego na wiosnę rozpoczęliśmy regularne występy przed
zespołem Lipali - efektem czego jest już kilka kolejnych
zaplanowanych koncertów na jesieni, a ma być ich jeszcze więcej.
Wystąpiliśmy również przed zespołem KAT & Roman
Kostrzewski w katowickim Mega Clubie. Co więcej mieliśmy okazję wysłuchać
bardzo pozytywnej, publicznej wypowiedzi Romana Kostrzewskiego na nasz temat
podczas akcji promującej lokalne zespoły Dzielnica Brzmi Dobrze.
Na jesieni mamy również zaplanowany koncert przed
zespołem COMA w tyskim Undergound Pubie.
A wszystko rzeczywiście zaczęło się od EPy - 7 utworów (z
polskimi tekstami) nagranych w Maq Records i studio Grunberg Productions, pod
okiem Piotra Grunberga (zespół THAW).
Wydana została 5 grudnia 2015 roku.
Skład zespołu:
- Leszek "Whysy" Łukasiewicz - Gitara
- Mariusz "Banan" Chałupka - Gitara
- Piotr Nawrot - Gitara Basowa
- Łukasz "Serek" Pańczyk - Perkusja
- Michał Błaszkiewicz - Skrzypce
- Mateusz Patrzyk - Wokal
- Aleksander Boroń - Akustyk
- Joanna Szmigiel - manager
Quick interview:
Teor (Third Eye Of
Rock)
W jednym z wywiadów (rozmów) powiedziałeś, że życie zespołu
zaczyna się od pierwszego wydanego materiału bez wzglądu na to czy to jest
EPka, czy pełny album, wówczas Piotr Stelmach stwierdził, że zespół weryfikuje
scena i koncerty… To jak to jest w przypadku Srogo?
MP (Mateusz Patrzyk)
To była wypowiedź w trakcie luźnej rozmowy z Piotrem
Stelmachem, na backstage Świebodzice Rock Festiwalu - tuż przed koncertem
SROGO, potem zapowiadając nas, częściowo mnie zacytował.
Powiedziałem tak, bo jest wiele kapel które grają lepszą lub gorszą muzę i mają swoich lokalnych odbiorców na każdym koncercie (i grać tak można w sumie w nieskończoność) ale dopiero kiedy nagrasz materiał i puścisz go gdzieś dalej, gdzie sięgnie po niego obiektywne ucho - to jest moment kiedy możesz otrzymać prawdziwy feedback. Druga rzecz, że granie koncertów na początku dla wielu to bardzo często tylko fun. Płyta wymaga decyzji, poświęceń czasowych, finansowych, dopięć na ostatni guzik. To moment w którym kilka osób pokazuje czy im zależy na czymś więcej niż fun właśnie. No i jest swego rodzaju podpisem pod tym co robisz.
Powiedziałem tak, bo jest wiele kapel które grają lepszą lub gorszą muzę i mają swoich lokalnych odbiorców na każdym koncercie (i grać tak można w sumie w nieskończoność) ale dopiero kiedy nagrasz materiał i puścisz go gdzieś dalej, gdzie sięgnie po niego obiektywne ucho - to jest moment kiedy możesz otrzymać prawdziwy feedback. Druga rzecz, że granie koncertów na początku dla wielu to bardzo często tylko fun. Płyta wymaga decyzji, poświęceń czasowych, finansowych, dopięć na ostatni guzik. To moment w którym kilka osób pokazuje czy im zależy na czymś więcej niż fun właśnie. No i jest swego rodzaju podpisem pod tym co robisz.
Scena jest miejscem w którym kradniesz serca albo sprawiasz,
że ludzie odwracają się na pięcie i idą znudzeni po kolejne piwo ;)
Jeżeli jesteś autentyczny odwróci się kilka osób (nigdy wszystkim nie dogodzisz i nigdy w SROGO nie mieliśmy potrzeby by podobać się wszystkim), w innym przypadku pod sceną może być co raz puściej z koncertu na koncert.
Jeżeli jesteś autentyczny odwróci się kilka osób (nigdy wszystkim nie dogodzisz i nigdy w SROGO nie mieliśmy potrzeby by podobać się wszystkim), w innym przypadku pod sceną może być co raz puściej z koncertu na koncert.
Zarówno studio, jak i koncert uczy Cię wielu rzeczy. Jedno i
drugie rozwija - w żaden sposób mówiąc o istotności płyty nie ujmowałem
koncertom. Przez prawie 3 lata byliśmy kapelą stricte koncertową, nie mającą
nagranego materiału i żyliśmy tylko z energii jaką dawała i nadal daje nam
publiczność.
Teor
Z dostępnego w i nternecie materiału Waszego autorstwa zauważyłem,
że oprócz precyzji muzycznej dużo uwagi poświęcacie tekstom… w moim odczuciu
wręcz poetycko konstruujecie teksty utworów. Czy tak niebanalne podejście
pomaga na drodze muzycznej (zwłaszcza w środowisku rockowym), czy wręcz
przeciwnie?
MP
Ilu odbiorców, tyle opinii - żeby puścili Cię w radio np
musisz napisać tekst prosty i chwytliwy. Kiedyś usłyszałem: "stary
wyluzuj, napisz jakiś tekst o dupach, mniej tego mesjanizmu w tym co
robisz" - pytanie tylko czy taką drogą chcemy iść, czy chcemy płynąć z nurtem
rzeki? Ja kiedy puszczam radio często się pytam siebie samego "jakim cudem
to coś leci w eterze?". Ano leci, my nie lecimy - pokornie czekamy ale
papki tworzyć nie chcemy. Zanim otworze usta przy mikrofonie zawsze myślę, czy
jest lub będzie mi wstyd za ten tekst czy nie i co najważniejsze czy go czuje,
czy to nadal ja, czy wypływa ze mnie.
Myślę że łatwiej nie jest ale nie patrzę na to, to nie może
być kryterium przy ich tworzeniu. Poza tym pisanie tekstów przychodzi mi z
trudem, jeżeli mam być szczery. Czuję się ubogi pod tym kątem.
Teor
W moim odczuciu wypracowujecie sobie świetne brzmienie,
klimat… może powiesz coś o inspiracjach?
MP
Inspiracje są chyba dość szerokie bo każdy z nas słucha
innej muzy. W zespole pod tym kątem nie było zgody z reguły - to co słucha
jeden, bywa niestrawne dla innego.
Ale oczywiście mamy też wspólne lub częściowo wspólne mianowniki... nie wiem czy jest sens wymieniać? Dużo uczymy się też od tych przed którymi gramy: zachowania na scenie, poza nią, tego jak powinna wyglądać próba przed itd. - tu ogromny ukłon w stronę zespołu Lipali, z którym naszą przygodę zapoczątkowała (i sprawiła że nadal trwa) Joanna Szmigiel, Manager SROGO, ale i dla pozostałych których mogliśmy podglądać, jak chociażby zespół KAT z Romanem, Oberschlesien i wielu innych. Profesjonalizm nie przychodzi z dnia na dzień i nadal mamy wiele do wypracowania, do ulepszenia.
Ale oczywiście mamy też wspólne lub częściowo wspólne mianowniki... nie wiem czy jest sens wymieniać? Dużo uczymy się też od tych przed którymi gramy: zachowania na scenie, poza nią, tego jak powinna wyglądać próba przed itd. - tu ogromny ukłon w stronę zespołu Lipali, z którym naszą przygodę zapoczątkowała (i sprawiła że nadal trwa) Joanna Szmigiel, Manager SROGO, ale i dla pozostałych których mogliśmy podglądać, jak chociażby zespół KAT z Romanem, Oberschlesien i wielu innych. Profesjonalizm nie przychodzi z dnia na dzień i nadal mamy wiele do wypracowania, do ulepszenia.
Warto też pamiętać, że brzmienie krążka to ogromna robota
Piotra z Grunberg Production, zaś to jak ostatnio brzmimy na koncertach to
ciężka praca naszego Olka, Aleksandra Borunia, który jest naszym akustykiem i
częścią naszego zespołu i już wniósł w niego tak wiele, a to dopiero kilka
miesięcy naszej współpracy.
Teor
Osobiście bardzo lubię przemyślaną, konsekwentną twórczość…
Jak w Waszym przypadku odbywa się praca nad nowym materiałem?
MP
Kłócimy się i szukamy kompromisów ;) Przez to, że każdy z
nas słucha innej muzyki i inne rzeczy go bawią, nie jest to łatwe - czasem
musisz przeskoczyć nad pewnymi rzeczami. Kompromis gra tu kluczową rolę.
Mordujemy z reguły każdy z motywów obracamy go na różne sposoby, tniemy
rozwijamy przeplatamy kolejnymi - nie zawsze to się wszystkim podoba, z reguły
cierpi najbardziej ten kto motyw wymyślił na początku ale trzeba pamiętać, że
utwory w SROGO powstają przy udziale wszystkich. SROGO nie jest wizją jednego
faceta, choć niektórzy takie opinie próbowali nam już przyklejać - dlatego
utwory są wspólną wizją, w której każdy cierpi ale i wynosi coś dla siebie.
Teor
EPkę macie. Co dalej?
MP
Za nami występ na 22 Przystanku Woodstock, na scenie VIVA
KULTURA, scenie Pokojowej Wioski Kryszny, więc jeszcze przez chwile cieszymy
się wspomnieniami. Czeka nas jesień z zespołem Lipali (na pewno wystąpimy m.in
w Tychach, Kielcach, Łodzi), będzie też występ przed COMĄ. Trwają rozmowy z
innymi zespołami ale wyznaję zasadę, że dzielę się tym co mam, jak już to
posiadam.
Chcielibyśmy na pewno zrobić trochę świeżego materiału, by
zaskoczyć tych, którzy chodzili do tej pory na nasze koncerty, dlatego też w
sierpniu i wrześniu poza występem w Babimoście na scenie Miasto Rocka nie mamy
w planach żadnych live'ów.
Bardzo chcielibyśmy ponownie wejść do studia i nagrać
materiał z Michałem Błaszkiewiczem, którego skrzypce nie znalazły się na
pierwszym krążku, mimo że Michał gra z nami od samego początku.
Teor
Ostatnie pytanie z innej beczki… jak w Twoim przypadku
rozpoczęła się przygoda z muzyką rockową?
MP
Pamiętam trzy rzeczy. Videoclipy Nirvany, które leciały na
czarno białym kineskopie telewizora moich rodziców, a ja, jeszcze bajtel wtedy,
skakałem jak wariat na ich tapczanie w rytm muzyki. 30 ton lista lista
przebojów i wyczekiwanie na te kilka sekund z ciężką muzyką. Kasety Deep
Purple, Mercyful Fate, Metallica, które wpadły w moje ręce przypadkiem, dzięki
życzliwości innych - nie stać mnie na nie było ;)
Zawsze bolało, że na dyskotece w podstawówce leciało
discopolo, w liecum na imprezach hip hop, siostry słuchały polskich zepsołów
jak Universe i SDM, a tata z mamą słuchali Rydzyka - nie wiem skąd w genach mam
miłość do metalu :D
Srogo EP
Mądrego miło posłuchać. Sympatii(jeszcze nie miłości) do ciężkich brzmień, najpierw uczyłam się od mojego syna. Teraz jest w zespole, który taką muzykę tworzy i trafia ona do mnie nie tylko z powodu powiązań rodzinnych, ale dla jej, niejednokrotnie mrocznej, urody. Obserwowałam z boku jak zespół zaczynał i na pierwszym ich koncercie kompletny zaskok - wszystkie teksty po polsku. Teksty poetyckie, metaforyczne, które czasem trzeba przesłuchać(przeczytać) kilkakrotnie, żeby dowiedzieć się "co poeta miał na myśli". Teksty niebanalne- wykrzyczane, wyśpiewane czasem wyszeptane. Jestem dumna z nich wszystkich.
OdpowiedzUsuń