Pamiętacie Clipol? Magazyn muzyczny, w którym przez pół
godziny leciały teledyski polskiej sceny rockowej. Znowu powrót do internatu…
no ale tam spędziłem pięć lat swojego życia i obfitego słuchania metalu.
Dlatego wybaczcie, ale na pewno ten temat powróci jeszcze nie raz.
Wracając do Clipola. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba
codziennie, od poniedziałku do piątku w 2 (aktualnie TVP2) około godziny 14.30
– 15.00 leciał Clipol.
Nie zapomnę gdy po skończonych lekcjach biegliśmy do internatu aby obejrzeć jeden z niewielu programów muzycznych. Tak się składało, że telewizor mieliśmy na stołówce, więc mogliśmy jeść obiad, a przy jedzeniu oglądać i słuchać naszej muzyki, niektórzy nas przeklinali, ale i tak stawiliśmy na swoim. Clipol musiał być. Co prawda bardzo rzadko leciało coś mocniejszego, ale zawsze była szansa, że to akurat dzisiaj będzie np. Kat i „Piwniczne widziadła” lub „Łza dla cieniów minionych”, albo Acid Drinkers „Pizza Driver”, zdarzały się też fragmenty koncertów Vadera, Quo Vadis, Illusion, czy wspomnianego Kata. Może to nie był szczyt tego, czego byśmy oczekiwali, ale to i tak było dużo jak na telewizję publiczną.
Nie zapomnę gdy po skończonych lekcjach biegliśmy do internatu aby obejrzeć jeden z niewielu programów muzycznych. Tak się składało, że telewizor mieliśmy na stołówce, więc mogliśmy jeść obiad, a przy jedzeniu oglądać i słuchać naszej muzyki, niektórzy nas przeklinali, ale i tak stawiliśmy na swoim. Clipol musiał być. Co prawda bardzo rzadko leciało coś mocniejszego, ale zawsze była szansa, że to akurat dzisiaj będzie np. Kat i „Piwniczne widziadła” lub „Łza dla cieniów minionych”, albo Acid Drinkers „Pizza Driver”, zdarzały się też fragmenty koncertów Vadera, Quo Vadis, Illusion, czy wspomnianego Kata. Może to nie był szczyt tego, czego byśmy oczekiwali, ale to i tak było dużo jak na telewizję publiczną.
Clipol przewijał się w 2 (dwójce) kilka lat, pamiętam były
dni z wybranym zespołem, konkursy, zapowiedzi koncertów mikro wywiady. To Clipol
informował nas o tym co się dzieje w muzyce. Oprócz Clipola było jeszcze kilka
dobrych programów, takich jak: „La La Mi Do czyli porykiwania szarpidrutów”, „Dziura w koszu”, mniej lubiany, bo tam
leciało wszystko „30 Ton lista
przebojów”, no i nie mogę zapomnieć o „Luzie”. Praktycznie na wszystkie
oczekiwało się z niecierpliwością jak dzieci na wieczorynkę. Nowości muzyczne
były omawiane, krytykowane a to wszystko w realnym świecie. Każdy z nas miał
wiedzę zdobytą głównie z telewizji, fanzinów, a o popularniejszych zespołach
można było przeczytać w „Popcornie” i „Bravo”. A teraz… wszystko jak na tacy.
Wchodzę na Facebooka i wiem, że James Hetfield przystrzygł bródkę albo, że Dave
Grohl złamał nogę podczas koncertu.
Na tego typu wieści
czekaliśmy czasami kilka tygodni, a czas oczekiwania wypełnialiśmy słuchaniem
muzyki. Pełnych albumów, a nie przebojów.
Przez ostatnie lata obserwowałem programy muzyczne i jeden,
który zasługiwał na uwagę nie przetrwał nawet roku, na myśli mam Rebel TV (teraz
RBL.TV). Kanał zapowiadał się ciekawie a skończył na hip hopie i z kotkami na
Facebooku. MTV – niegdyś można było tam obejrzeć Vadera, a teraz Hannah Montana.
MTV Rocks – sam plastik typu Linkin Park i Nickelback, od czasu do czasu
Metallica a przy odrobinie szczęścia i późno w nocy można trafić na Slayera. Zostaje
tylko internet, ale to nie to samo, bo co powszechnym dostępie do wiedzy jak z
nikim nie możesz porozmawiać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz