Faza ekscytacji minęła… i chyba muszę zaprzeczyć swoim
słowom z poprzedniego wpisu o Arch Enemy, na temat „The World Is Yours”, bo
trochę za mocno obdarzyłem zaufaniem najnowszy materiał. Wszystko to, co tam
zabłyszczało – zniknęło! a czar prysł…
„The Eagle Flies Alone” – no to mamy kolejny niebieski
teledysk Arch Enemy, tym razem fan koloru włosów Alissy, Patric Ullaeus zabrał
się za „The Eagle Flies Alone”, drugi utwór, który promuje zbliżający się album
„Will To Power”. Przypomnijmy Pan Patric poza reżyserią klipu do „The World Is
Yours” i „The Eagle Flies Alone” od dłuższego czasu współpracuje z Arch Enemy,
a na swoim sumieniu/koncie ma jeszcze: „War Ernal”, „You Will Know My Name”,
„No More Regrets” z Alissą i „I Will Live Again”, „Revolution Begins”,
„Yesterday Is Dead And Gone”, „Under Black Flags We March” z Angelą. Owszem nie
wszystkie teledyski były niebieskie, ale odkąd w Arch Enemy pojawiła się Alissa
to tak (nawet ten w reżyserii Carlos Toro V. też jest niebieski…) i szczerze?
to już mnie zaczynają nudzić… no nie są może aż tak żenujące jak ostatnie
Slayera, ale po prostu nudne! Zmienia się jedynie odcień w zależności od tego czy
Alissa ma odrosty na włosach, czy nie. Kurde nawet teraz zamiast skupić się na
nowym kawałku, to całą uwagę odbiera błękitny klip…
Pomimo tego że bo bardzo lubię ten zespół… muszę to napisać, bo mam wrażenie, ten kawałek to taka wypadkowa twórczości, którą już słyszałem i widziałem… słyszałem w „You Will Know My Name”, a widziałem w „We Will Rise” (klip w reżyserii Georgea Bravo).
Pomimo tego że bo bardzo lubię ten zespół… muszę to napisać, bo mam wrażenie, ten kawałek to taka wypadkowa twórczości, którą już słyszałem i widziałem… słyszałem w „You Will Know My Name”, a widziałem w „We Will Rise” (klip w reżyserii Georgea Bravo).
W moim odczuciu to Michael (Amott, lider) się trochę
zapętlił w swojej despotycznej wizji zespołu i balansuje pomiędzy początkami
współpracy z Angelą, czyli początek czegoś co można nazwać karierą a teraźniejszością, chcąc korzystać ze sprawdzonych trików,
które wówczas zadziałały. Gdy ukazał się „War Eternal” wszystko było super… nowy
wokal, nowy wizerunek, nowy kolor ;), później nowy gitarzysta... A teraz? …to
wszystko trzeba dźwignąć i iść do przodu. Niestety utwory, które dotychczas się ukazały
drepczą w miejscu. Dzisiaj uważam, że „War Eternal” swobodnie mógłby by
zawierać o dwa utwory więcej, bo te „nowe” w niczym nie odbiegają od swoich
poprzedników z 2014 roku. Mało tego… po tym, co usłyszałem zastanawiam się czy „War
Eternal” nie mógłby być dwupłytowym albumem. Trochę tak jak z Metallicą „Load”
i „Reload” tylko, że tam nie było zmiany w składzie… tam po prostu zespół się
przepalał.
Ktoś gdzieś napisał, że Jeff Loomis nic nie wnosi do
najnowszej twórczości Arch Enemy i mimo dobrego wrażenia przy pierwszej
odsłonie („The World Is Yours”), to teraz chyba muszę się z tym zgodzić. Wydaje
mi się, że Michael wziął go tylko, żeby grał… a nie tworzył. Od początku nie
podobał mi się ten zabieg i coraz bardziej się w tym umacniam. Obym się mylił. W
chwili obecnej chciałbym wierzyć, że te dwa utwory to tylko spoiwo pomiędzy
„War Eternal” a „Will To Power”, czekam na kolejną odsłonę… i łudzę się, że
kolejny utwór/teledysk będzie w „innym świetle”, bo w tym momencie chce mi się
powiedzieć „Angela wracaj!!!”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz