Odkąd mam bloga wiedziałem, że kiedyś napiszę o tym zespole,
zespole, który początkowo mnie żenował, bo jakoś nie mogłem zaakceptować
growlującej laski. Dawno, dawno temu, a może wcale nie aż tak dawno…, bo
zaledwie kilka lat temu, kumpel puścił mi któryś ich kawałek… pewności nie mam,
ale chyba był to utwór „Nemesis”. Szczerze to poczułem tylko zażenowanie… a
patrząc po męsku to i Angela na pierwszy rzut oka nie specjalnie mi się
spodobała ;). Temat Arch Enemy legł na kilka miesięcy… głowy nie dam, ale chyba
wspaniały YT gdzieś mi podrzucił na zasadzie „Wybrane dla Ciebie ” ponownie
„Nemesis”, wówczas jakoś inaczej spojrzałem, posłuchałem i zacząłem szukać
dalej.
Trafiłem na koncert „Live in Tokio” z 2008 r. no i się zaczęło…a i na
Angelę spojrzałem inaczej… ;) oczywiście mam tutaj na myśli jej sposób
poruszania się na scenie, żywiołowość i niespożyte pokłady energii.
Oglądając wspomniany koncert, poczułem się tak jak w
dzieciństwie, gdy po raz pierwszy usłyszałem Iron Maiden (kto czytał ten wie).
Arch Enemy chyba najdłużej (bo jakieś 4 lata) nie znikał z moich głośników na więcej
niż kilka dni, a później jak bumerang wracał. Łoiłem Arch nocami i dniami, w
pracy i w samochodzie, na wyjazdach i wszędzie gdzie się tylko dało… gdy
chciałem posłuchać czegoś innego słuchałem Arch Enemy z Johanem Liiva na
wokalu.
Pod koniec 2013 r., gdy dowiedziałem się, że Arch Enemy
przyjedzie do Węgorzewa w 2014 o mało
nie zwariowałem ze szczęścia Angela na żywo…
\m/ Uaaaa \m/. Od razu zawalczyłem w konkursie o wejściówki… szczęście dopisało
– wygrałem… Angela na żywo coraz bliżej \m/ Uaaaa \m/. Radości nie było końca…
fascynacja ta doprowadziła do tego, że utworzyłem Fanpage na Facebooku (dla
zainteresowanych podaję adres www.facebook.com/pg/ArchEnemyPL), który w dość
krótkim czasie zyskał sporo polubień… każdy dzień to o jeden mniej do koncertu…
Angela na żywo… \m/ Uaaaa \m/. Wszystko tak pięknie się układało… wyobrażałem
sobie koncert do momentu ukazania się wiadomości, że Angelę zastąpi Alissa
White-Gluz z The Agonist… czytając oświadczenie zespołu czułem się jakby to
były wyniki matury, cały się trząsłem kilkukrotnie czytając bez zrozumienia,
było mi gorąco i zimno… ale po kilku godzinach dotarło do mnie … nie będzie
Angeli na żywo… będzie Alissa…
Co prawda umiłowanie do Arch spowodowało, że szukałem
podobnych kapel i rzecz jasna trafiłem na były zespół Alissy, więc znałem jej
głos nawet bardzo dobrze… Patrząc po męsku to Alissa wydaje się być
atrakcyjniejszą… (ale to kwestia gustu) ba nawet kiedyś pomyślałem sobie, że
Alissa mogła by z powodzeniem śpiewać w Arch Enemy… no i chyba wykrakałem…
Z koncertu nie zrezygnowałem. Powoli otrząsnąłem się i
pogodziłem z decyzją jak się okazało samej Angeli, która ustępując miejsca
Alissie, zajęła się managerką zespołu…
He he nawet w kwietniu, dokładnie pierwszego pokusiłem się o
mały żarcik publikując na stronie FB coś takiego:
Właśnie ta fotka narobiła zamieszania ;) |
„DOBRA WIADOMOŚĆ dla
Fanów ARCH ENEMY z Polski! Angela Gossow zgodziła się wystąpić gościnnie
podczas tegorocznego Seven Festival w Węgorzewie! Z doniesień wynika, że
zaśpiewa trzy utwory, z czego jeden pochodzący z nowej płyty wykona wspólnie z
Alissą !!!”
Organizatorzy festiwalu (Seven Festival) na to:
„Gratuluje, mój
administartor nabrał sie na wasz super żart i dzis go opublikował”(sic!)
odpowiedziałem:
„Witam, z jednej
strony jest mi miło, że żart hmm wypalił... z drugiej jednak strony jest to
marzenie, które przemknęło mi przez głowę jak tylko pojawiła się informacja o
odejściu Angeli z zespołu…”
i sprostowałem:
„Niestety, muszę z
żalem poinformować, że nie mam, żadnej wiedzy o przyjeździe Angeli razem z
zespołem do Węgorzewa, poniższa informacja jest żartem Prima Aprilisowym, fotka
zamieszczona była wczoraj i jeszcze krąży po FB...”
Później namówiłem rodzinę na wakacje na Mazurach, dokupiłem
karnety, zarezerwowałem noclegi i odcinałem centymetr… 11 dni przed koncertem
organizator Węgorzewskiego festiwalu ogłosił, że Seven Festival się nie
odbędzie… Załamany zwiedzałem Mazury, bunkry, jeziora itp…, podczas gdy koncert
przeniesiono do Warszawy.
Jesienią 2014 roku ten sam organizator próbując ratować opinię,
ogłosił, że w roku 2015 na scenie pojawi się Arch Enemy… uradowany, podkręcony
oświadczyłem, że nie chcę zwrotu kasy, a z powrotem karnety… dostałem, ale
długo się nie nacieszyłem tą informacją, bo po kilku miesiącach zespół odwołał
swój koncert w tym miejscu… i znowu Mazury, bunkry, jeziora itp.…, ale tym
razem Seven Festival odwołano na tydzień przed…
Później hmm jakoś tak w sposób naturalny odstawiłem Arch
Enemy, żeby trochę odpocząć… w końcu co za dużo to nie zdrowo ;) do tego
stopnia, że nie podjąłem próby wyjazdu na ubiegłoroczny (2016) koncert w
Gdańsku… chociaż gdzieś w głębi wiedziałem, że na Arch Enemy kiedyś pojadę…
Po rocznej przerwie do odtwarzacza ponownie wróciły
wydawnictwa jednego z moich ulubionych zespołów. Arch Enemy to jedyny zespół,
który obudził we mnie fascynację małolata, manię słuchania non stop… Przerwy?
Tak one zawsze muszą być, ale Arch Enemy wraca szybciej i częściej niż niejedna
kapela, którą cenię.
Z powyższego opisu może wynikać, że moja fascynacja Arch
Enemy to wokalistki… otóż nie cenię sobie cały zespół łącznie z jego liderem
Michaelem Amottem, którego decyzje czasami mnie irytują, ale tak to już jest z
tymi liderami… chyba najbardziej mnie zdenerwowała decyzja o wymianie Nicka
Cordle na Jeffa Loomisa i chyba do dziś nie mogę zaakceptować tego zabiegu… Daniel
Erlandsson (najdłużej w zespole) jest w moim odczuciu jednym z lepszych, a
niedocenionych perkusistów w gatunku, natomiast Sharlee D'Angelo wyróżnia się
tak jak większość basistów ;), chociaż jego staż w Arch Enemy świadczy o
jakości jego gry, bo po Danielu to jeden z najdłużej grających muzyków w tym
zespole. Czas pokazał, że Arch Enemy nie ma szczęścia do drugiego gitarzysty…,
ale to problem niejednego zespołu. Niebawem będzie okazja sprawdzić pana Jeffa
Loomisa na nowym krążku, który ma mieć tytuł „Will to Power” i ukazać się w tym
8 września tego roku.
Podsumowując… w tym roku już nie odpuściłem i od kilku
tygodni jestem szczęśliwym posiadaczem biletów. Będzie to podwójna okazja do świętowania,
bo pierwszy raz na koncercie, a 26 września to zaledwie dwa tygodnie po
premierze „Will to Power”, co oznacza, że będzie też okazja do sprawdzenia
nowego
materiału na żywo.
Wygląda na to, że „Stary Metalowiec” we wrześniu pojawi się
na koncercie Jinjer i Arch Enemy. Wyjazd zapowiada się w składzie klasycznym,
czyli „Stary Metalowiec i Kumpel”, ale kto wie… może do nas dołączy także
„Redaktor”… jedno jest pewne będę starał się o tym napisać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz