piątek, 30 czerwca 2017

Arch Enemy

Odkąd mam bloga wiedziałem, że kiedyś napiszę o tym zespole, zespole, który początkowo mnie żenował, bo jakoś nie mogłem zaakceptować growlującej laski. Dawno, dawno temu, a może wcale nie aż tak dawno…, bo zaledwie kilka lat temu, kumpel puścił mi któryś ich kawałek… pewności nie mam, ale chyba był to utwór „Nemesis”. Szczerze to poczułem tylko zażenowanie… a patrząc po męsku to i Angela na pierwszy rzut oka nie specjalnie mi się spodobała ;). Temat Arch Enemy legł na kilka miesięcy… głowy nie dam, ale chyba wspaniały YT gdzieś mi podrzucił na zasadzie „Wybrane dla Ciebie ” ponownie „Nemesis”, wówczas jakoś inaczej spojrzałem, posłuchałem i zacząłem szukać dalej.
Trafiłem na koncert „Live in Tokio” z 2008 r. no i się zaczęło…a i na Angelę spojrzałem inaczej… ;) oczywiście mam tutaj na myśli jej sposób poruszania się na scenie, żywiołowość i niespożyte pokłady energii.
Oglądając wspomniany koncert, poczułem się tak jak w dzieciństwie, gdy po raz pierwszy usłyszałem Iron Maiden (kto czytał ten wie). Arch Enemy chyba najdłużej (bo jakieś 4 lata) nie znikał z moich głośników na więcej niż kilka dni, a później jak bumerang wracał. Łoiłem Arch nocami i dniami, w pracy i w samochodzie, na wyjazdach i wszędzie gdzie się tylko dało… gdy chciałem posłuchać czegoś innego słuchałem Arch Enemy z Johanem Liiva na wokalu.
Pod koniec 2013 r., gdy dowiedziałem się, że Arch Enemy przyjedzie do Węgorzewa w 2014 o mało
nie zwariowałem ze szczęścia Angela na żywo… \m/ Uaaaa \m/. Od razu zawalczyłem w konkursie o wejściówki… szczęście dopisało – wygrałem… Angela na żywo coraz bliżej \m/ Uaaaa \m/. Radości nie było końca… fascynacja ta doprowadziła do tego, że utworzyłem Fanpage na Facebooku (dla zainteresowanych podaję adres www.facebook.com/pg/ArchEnemyPL), który w dość krótkim czasie zyskał sporo polubień… każdy dzień to o jeden mniej do koncertu… Angela na żywo… \m/ Uaaaa \m/. Wszystko tak pięknie się układało… wyobrażałem sobie koncert do momentu ukazania się wiadomości, że Angelę zastąpi Alissa White-Gluz z The Agonist… czytając oświadczenie zespołu czułem się jakby to były wyniki matury, cały się trząsłem kilkukrotnie czytając bez zrozumienia, było mi gorąco i zimno… ale po kilku godzinach dotarło do mnie … nie będzie Angeli na żywo… będzie Alissa…
Co prawda umiłowanie do Arch spowodowało, że szukałem podobnych kapel i rzecz jasna trafiłem na były zespół Alissy, więc znałem jej głos nawet bardzo dobrze… Patrząc po męsku to Alissa wydaje się być atrakcyjniejszą… (ale to kwestia gustu) ba nawet kiedyś pomyślałem sobie, że Alissa mogła by z powodzeniem śpiewać w Arch Enemy… no i chyba wykrakałem…
Z koncertu nie zrezygnowałem. Powoli otrząsnąłem się i pogodziłem z decyzją jak się okazało samej Angeli, która ustępując miejsca Alissie, zajęła się managerką zespołu…

He he nawet w kwietniu, dokładnie pierwszego pokusiłem się o mały żarcik publikując na stronie FB coś takiego:
Właśnie ta fotka narobiła zamieszania ;)
DOBRA WIADOMOŚĆ dla Fanów ARCH ENEMY z Polski! Angela Gossow zgodziła się wystąpić gościnnie podczas tegorocznego Seven Festival w Węgorzewie! Z doniesień wynika, że zaśpiewa trzy utwory, z czego jeden pochodzący z nowej płyty wykona wspólnie z Alissą !!!”

Organizatorzy festiwalu (Seven Festival) na to:
„Gratuluje, mój administartor nabrał sie na wasz super żart i dzis go opublikował”(sic!)

odpowiedziałem:
„Witam, z jednej strony jest mi miło, że żart hmm wypalił... z drugiej jednak strony jest to marzenie, które przemknęło mi przez głowę jak tylko pojawiła się informacja o odejściu Angeli z zespołu…”

i sprostowałem:

„Niestety, muszę z żalem poinformować, że nie mam, żadnej wiedzy o przyjeździe Angeli razem z zespołem do Węgorzewa, poniższa informacja jest żartem Prima Aprilisowym, fotka zamieszczona była wczoraj i jeszcze krąży po FB...”

Później namówiłem rodzinę na wakacje na Mazurach, dokupiłem karnety, zarezerwowałem noclegi i odcinałem centymetr… 11 dni przed koncertem organizator Węgorzewskiego festiwalu ogłosił, że Seven Festival się nie odbędzie… Załamany zwiedzałem Mazury, bunkry, jeziora itp…, podczas gdy koncert przeniesiono do Warszawy.

Jesienią 2014 roku ten sam organizator próbując ratować opinię, ogłosił, że w roku 2015 na scenie pojawi się Arch Enemy… uradowany, podkręcony oświadczyłem, że nie chcę zwrotu kasy, a z powrotem karnety… dostałem, ale długo się nie nacieszyłem tą informacją, bo po kilku miesiącach zespół odwołał swój koncert w tym miejscu… i znowu Mazury, bunkry, jeziora itp.…, ale tym razem Seven Festival odwołano na tydzień przed…
Później hmm jakoś tak w sposób naturalny odstawiłem Arch Enemy, żeby trochę odpocząć… w końcu co za dużo to nie zdrowo ;) do tego stopnia, że nie podjąłem próby wyjazdu na ubiegłoroczny (2016) koncert w Gdańsku… chociaż gdzieś w głębi wiedziałem, że na Arch Enemy kiedyś pojadę…
Po rocznej przerwie do odtwarzacza ponownie wróciły wydawnictwa jednego z moich ulubionych zespołów. Arch Enemy to jedyny zespół, który obudził we mnie fascynację małolata, manię słuchania non stop… Przerwy? Tak one zawsze muszą być, ale Arch Enemy wraca szybciej i częściej niż niejedna kapela, którą cenię. 
Z powyższego opisu może wynikać, że moja fascynacja Arch Enemy to wokalistki… otóż nie cenię sobie cały zespół łącznie z jego liderem Michaelem Amottem, którego decyzje czasami mnie irytują, ale tak to już jest z tymi liderami… chyba najbardziej mnie zdenerwowała decyzja o wymianie Nicka Cordle na Jeffa Loomisa i chyba do dziś nie mogę zaakceptować tego zabiegu… Daniel Erlandsson (najdłużej w zespole) jest w moim odczuciu jednym z lepszych, a niedocenionych perkusistów w gatunku, natomiast Sharlee D'Angelo wyróżnia się tak jak większość basistów ;), chociaż jego staż w Arch Enemy świadczy o jakości jego gry, bo po Danielu to jeden z najdłużej grających muzyków w tym zespole. Czas pokazał, że Arch Enemy nie ma szczęścia do drugiego gitarzysty…, ale to problem niejednego zespołu. Niebawem będzie okazja sprawdzić pana Jeffa Loomisa na nowym krążku, który ma mieć tytuł „Will to Power” i ukazać się w tym 8 września tego roku.

Podsumowując… w tym roku już nie odpuściłem i od kilku tygodni jestem szczęśliwym posiadaczem biletów. Będzie to podwójna okazja do świętowania, bo pierwszy raz na koncercie, a 26 września to zaledwie dwa tygodnie po premierze „Will to Power”, co oznacza, że będzie też okazja do sprawdzenia nowego
materiału na żywo.

Wygląda na to, że „Stary Metalowiec” we wrześniu pojawi się na koncercie Jinjer i Arch Enemy. Wyjazd zapowiada się w składzie klasycznym, czyli „Stary Metalowiec i Kumpel”, ale kto wie… może do nas dołączy także „Redaktor”… jedno jest pewne będę starał się o tym napisać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz