czwartek, 6 października 2016

Behemoth - do tańca i do różańca



Jak się okazuje (już drugi rok z rzędu) w naszym kraju najwięcej serc podbija zespół Behemoth. Śmiem twierdzić, że nie ma w Polsce, ani na świecie zespołu, który miałby takie suporty jak ma Behemoth. Wskażcie mi zespół (rockowy, metalowy albo nawet w innej stylistyce muzycznej) za który odmówiono setki tysięcy dziesiątków różańca. Jak tak pójdzie dalej to po śmierci Nergal będzie beatyfikowany. Tylu modlitw nie otrzymało żadne potrzebujący chory czy dziecko, objęte wsparciem kościoła.

W tym roku kampania reklamowa trasy Behemotha „Rzeczpospolita Niewierna” została troszeczkę zgłuszona przez kobiety i „czarny protest”… ale mimo wszystko zapewne zamysł idzie zgodnie z planem… bo przecież jest niejedna teoria, która mówi, ze do sterowania „prostym ludem” najlepsza jest religia. Promotorzy Behemotha sprytnie korzystają z tejże formy promocji. Dzięki temu nie ma opcji, żeby ich koncert w żadnym polskim mieście został przeoczony. Czas antenowy, miejsce w prasie i wszelka forma dwudziestopierwszowiecznej reklamy to niesamowite koszty, z którymi nie musi liczyć się ekipa Nergala. Wystarczy dobry pomysł a „prosty lud” zrobi robotę. Wadą jest, że ten schemat działa tylko w Polsce.
Kilka razy zastanawiałem się gdzie są księża w tej całej „krucjacie różańcowej”? Dlaczego nie ma ich pod klubami, modlących się? Wydaje mi się, że nie odzywają się, na wpadek gdy „wiernym” zrodzi się pomysł odprawienia „mszy w intencji” to i im wpadnie parę groszy, dlatego stoją sobie cichutko z boczku i czekają na zaniepokojoną duszyczkę, która przyjdzie z propozycją, wtedy pokiwają głowami i przyznają rację, następnie podwiną składeczkę od wszystkich zaniepokojonych duszyczek a wówczas wręcz dziękczynnie to uczynią.
Fani w tej całej sytuacji się nieźle bawią, „tańczą” bo czegoś takiego nie ma na żadnym innym koncercie. Selfie z klęczącą grupą na szosie lub pod klubem – unikat!
Nie ukrywam, że sam wcześniej się zdenerwowałem za plakat „RP Niewiernej”, ale gdy przyjrzałem się uważniej widzę w tym metodę, która okazuje się skuteczna. Co prawda są pewne niedogodności typu rozprawy sądowe, oskarżenia, odwołane koncerty itp., ale… jak mówi przysłowie „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”. Tak czy inaczej to działa. Przeczytałem gdzieś, że „Nergal to nie satanista lecz celebryta” i coś w tym jest, warto też dodać, że z głowa do  interesów. I znowu wskażcie mi celebrytę, którego tłumy witają klęcząc… nawet Papieża tak nie witano.
 Dziwi mnie tylko, że w XXI wieku znajdują się ludzie o średniowiecznych umysłach, ludzie, którzy w tak łatwy sposób dają się sprowokować do takiego stopnia żeby robić z siebie „widowisko” klęcząc pod klubem muzycznym z różańcem, wierząc, że to coś zmieni. No, ale „wiara czyni cuda”...  więc wierzmy w co tam sobie chcemy, ale nie wchodźmy sobie w drogę, bo w tym przypadku kompromituje się tylko jedna strona. 
Behemoth „Ora Pro Nobis Lucifer”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz